Nowy banknot ma wejść do obiegu w lutym przyszłego roku. Wiele wskazuje jednak na to, że może do tego nie dojść
Gdy w czerwcu Narodowy Bank Polski zaprezentował nowy banknot o nominale 500 zł i zapowiedział wprowadzenie go do obiegu w lutym przyszłego roku, zastanawiałem się skąd taka decyzja, trochę wbrew obowiązującemu trendowi. W tym samym czasie na przykład Europejski Bank Centralny zdecydował o zaprzestaniu emisji banknotów o najwyższym nominale wynoszącym 500 euro. Poza tym władzom szczególnie powinno zależeć na ograniczeniu obrotu gotówkowego, czemu decyzja NBP raczej nie będzie służyć. Sam bank centralny działał przecież na rzecz obniżenia limitu na transakcje gotówkowe między firmami.
Wydaje się jednak, że wejście do obiegu nowego banknotu z Janem III Sobieskim nie jest przesądzone. Wiceminister rozwoju Tadeusz Kościński właśnie wysłał pismo do prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego, w którym prosi o ponowne rozważenie zasadności wprowadzania do powszechnego użytku banknotu o nominale 500 zł lub ewentualne ograniczenie jego dostępności do obrotu międzybankowego.
Przeczytajcie także: PZU wejdzie do banku Pekao
Wiceminister pisze tak: – Wprowadzenie wysokich nominałów jest trendem przeciwnym, do tego który obecnie jest obserwowany w obszarze państw UE. Europejski Bank Centralny zdecydował o wycofaniu się z emisji banknotu 500 euro. Za taką decyzją przede wszystkim stoi fakt, że wysokie nominały były najchętniej wykorzystywane do działań przestępczych. Okazało się, że ważną rolę odgrywa on nie w codziennych transakcjach, ale jako wygodny instrument rozliczeń w szarej strefie – czytam w liście do prezesa NBP.
Dalej Kościński pisze, iż pomimo dynamicznego rozwoju rynku innowacyjnych instrumentów i usług płatniczych, do których w szczególności należą karty zbliżeniowe i płatności mobilne, w ciągu ostatnich 6 lat wartość banknotów i monet w polskiej gospodarce niemalże podwoiła się. – Jeśli spojrzeć na strukturę płatności dokonywanych przy użyciu kart płatniczych i innych instrumentów, to ciągle widać bardzo dużą przewagę transakcji gotówkowych nad bezgotówkowymi. Gotówka – w nadmiernych ilościach – jest hamulcem gospodarki. Koszt jej obsługi jest szacowany na poziomie 1 proc. PKB, co by wskazywało na fakt, iż polska gospodarka traci rocznie kilkanaście miliardów zł z tego powodu – pisze wiceminister rozwoju.
Przeczytajcie także: Banki nie chcą schematu krajowego opartego o plastik
Zdaniem przedstawiciela rządu wprowadzenie do obiegu gospodarczego kolejnego banknotu o nominale 500 zł nie sprzyja potrzebie ograniczania rozliczeń gotówkowych w gospodarce. – Promowanie tego banknotu i w ogóle obrotu gotówkowego stoi również w sprzeczności z potrzebą mocnego promowania rozliczeń elektronicznych mających ścisły związek z uszczelnieniem systemu podatkowego w Polsce. Poza tym płatności elektroniczne, w przeciwieństwie do płatności gotówkowych, pozostawiają jednoznaczny ślad w systemie bankowym, utrudniając ukrycie zaistnienia i rodzaju transakcji. W ten sposób są ważnym narzędziem w zwalczaniu szarej strefy – twierdzi Tadeusz Kościński.
Domyślam się, że prace nad wprowadzeniem do obiegu nowej "500"-setki muszą być mocno zaawansowane, jeśli jej rynkowy debiut ma nastąpić już za dwa miesiące. Wydaje mi się, że z tego powodu na całkowite wstrzymanie emisji tego banknotu może być już za późno. Z drugiej jednak strony obecny prezes NBP nie miał żadnego wpływu na decyzję o rozpoczęciu prac nad nowym banknotem – działo się to zanim został powołany na to stanowisko. To może być czynnik ułatwiający rezygnację z tego projektu.
Fot. NBP