Chodzi o rozporządzenie na temat opłaty interchange. To prowizja, jaką właściciele sklepów odprowadzają do banków za pośrednictwem operatorów terminali z tytułu płatności dokonywanych kartami. Zgodnie z unijnymi przepisami za rok interchange nie będzie mogła być wyższa niż 0,2-0,3 proc. odpowiednio dla transakcji kartami debetowymi i kredytowymi. Jednak spod regulacji wyłączone będą karty biznesowe, czyli wydane firmom.

Polska ustawa też obniża interchange

Obowiązująca obecnie w Polsce 0,5-proc. stawka interchange co prawda za kilka dni na mocy krajowych przepisów zostanie obniżona właśnie do poziomu 0,2-0,3 proc. i obejmie wszelkie karty, ale za jedenaście miesięcy, gdy zacznie obowiązywać nowe unijne prawo, problem wyższych opłat pobieranych przy użyciu kart biznesowych powróci. Jak na rozporządzenie mogą zareagować banki?

Wymienią karty na biznesowe

W Polsce działa co najmniej kilkaset tysięcy jednoosobowych firm, należących do tzw. samozatrudnionych. To ludzie pracujący jak etatowcy, jednak zmuszeni przez pracodawców do założenia działalności gospodarczej i formalnie będący przedsiębiorcami. Zwykle mają dwa rachunki: firmowy i osobisty, w tym samym banku. Natomiast jak pokazują statystyki karty używają zazwyczaj jednej, przyznanej do rachunku osobistego. Gdy unijne rozporządzenie wejdzie w życie, banki mogą nakłaniać klientów do rezygnacji z kart do konta prywatnego w zamian wydając na korzystniejszych warunkach karty firmowe. Dzięki temu będą mogły zarabiać więcej na dokonywanych płatnościach. W ten sposób gdzie bank zyska, właściciel sklepu straci. A klienci?

Tu płacimy tylko gotówką

Oni również mogą odczuć negatywne skutki regulacji. Dlaczego? Zgodnie z unijnym rozporządzeniem właściciele sklepów będą mogli odmówić przyjęcia płatności kartą z interchange wyższą niż 0,2 proc. i to niezależnie od typu karty. W rezultacie może się okazać, że klient posiadający w portfelu wyłącznie kartę biznesową za zakupy w ulubionym sklepie będzie musiał zapłacić gotówką. Karol Stec, przedstawiciel Polskiej Organizacji Handlu i Dystrubucji, zrzeszającej sieci handlowe deklaruje, że taka forma obrony sklepów przed wyższą opłatą to ostateczność. Jednak przyznaje, że takie ryzyko istnieje.