Taki efekt mogą przynieść obowiązujące od 8 sierpnia przepisy ustawy implementującej unijną dyrektywę PAD
Od kilku dni wszystkie banki w Polsce muszą oferować tzw. bezpłatne, podstawowe rachunki płatnicze. Obowiązek ten wynika z przepisów ustawy wprowadzającej dyrektywę PAD. Ale zmian wynikających z tego prawa jest więcej. Od teraz banki muszą m.in. przynajmniej raz do roku, za darmo, przesyłać swoim klientom zestawienia pobranych w danym okresie opłat (a w przypadku kredytu w rachunku – także naliczonych odsetek). Zestawienie ma zawierać m.in. jednostkową cenę usługi, liczbę sytuacji, w której klient z niej skorzystał oraz łączne koszty z tym związane.
Zapewne osobom, które posiadają dostęp do bankowości internetowej, zestawienie będzie przesyłane właśnie tą drogą. Unijna dyrektywa a za nią polska ustawa implementująca nie precyzują sposobu jego przekazywania. Jest to pozostawione do uzgodnienia między bankiem a klientem. Przepisy zakładają jednak, że jeżeli klient będzie chciał otrzymywać zestawienie opłat na papierze, będzie musiał poprosić o to bank.
Od 8 sierpnia wszyscy klienci mogą także oczekiwać, że jeszcze przed zawarciem umowy o konto zostanie im przedstawiony, na formularzu w ujednoliconym dla wszystkich banków formacie, wykaz najważniejszych opłat związanych z rachunkiem, zawartych w rozporządzeniu Ministra Finansów z 14 lipca 2017 r. To 20 usług reprezentatywnych, takich jak prowadzenie rachunku, korzystanie z karty, wpłaty i wypłaty gotówki (w tym za granicą), przelewy (w tym zagraniczne), polecenia zapłaty itd. Warto podkreślić, że taki wykaz to co innego niż pełna tabela opłat i prowizji.
Określenia zawarte we wspomnianym wykazie usług reprezentatywnych muszą być stosowane także w corocznym zestawieniu pobranych opłat oraz w umowach z klientami i w informacjach handlowych oraz reklamowych. Czyli także np. w tabelach opłat i prowizji. Banki mogą w niektórych sytuacjach stosować prostsze nazwy handlowe, ale obok, a nie zamiast sformułowań z rozporządzenia.
I właśnie te określenia, które banki są zobowiązane stosować, zamiast upraszczać w wielu przypadkach tylko nadmiernie skomplikują komunikację. – Sama idea stosowania jednolitych nazw usług przez banki jest słuszna. Dzięki temu klient bez względu na to, którego banku reklamę ogląda, będzie mieć łatwość w porównaniu kosztów. Bo przecież nie każdy musi wiedzieć, czy przelew natychmiastowy i przelew ekspresowy oznaczają to samo – mówi Agnieszka Porębska-Kość, dyrektor zarządzający obszarem bankowości przedsiębiorstw i finansowania w Nest Banku. – Problem w tym, że nowe nazwy usług są trudne do zrozumienia nawet dla samych bankowców – dodaje.
Chyba najlepszym przykładem takiego trudnego do zrozumienia sformułowania jest "transgraniczna transakcja płatnicza przy użyciu karty debetowej do płatności gotówkowych". O co chodzi? O zwyczajną wypłatę gotówki z bankomatu (albo w oddziale banku) za granicą. Żeby było ciekawiej – nie wszędzie za granicą, ale wyłącznie w krajach unijnych plus w Islandii, Liechtensteinie i Norwegii.
Dlatego jeśli bank pobiera taką samą opłatę za wypłatę za granicą, niezależnie od tego, czy dzieje się to w Berlinie, Oslo, Los Angeles czy Dubaju, nie może już napisać po prostu w tabeli opłat wypłata z bankomatu za granicą, ale np. (cytat za TOiP jednego z banku) "wypłata z bankomatu za granicą, w tym transgraniczna transakcja płatnicza przy użyciu karty debetowej do płatności gotówkowych".
Inny przykład to podział w tabeli opłat na wypłaty gotówki z bankomatu na terenie państw członkowskich (oczywiście z dodatkowym, koniecznym oznaczeniem "transgraniczna transakcja płatnicza przy użyciu karty debetowej do płatności gotówkowych") oraz "wypłaty gotówki za granicą z bankomatów poza terytorium państw członkowskich". Wszystko pomimo faktu, że w obu przypadkach opłaty są takie same. Podobna sytuacja jest z "transgranicznymi transakcjami płatniczymi przy użyciu karty debetowej do płatności bezgotówkowych" – chodzi po prostu o zwykłą płatność kartą za granicą (ale tylko w Unii, Islandii, Liechtensteinie i Norwegii).
Takich przykładów jest więcej. Sformułowanie "prowadzenie konta" zostało zastąpione przez "prowadzenie rachunku płatniczego", "przelew" "poleceniem przelewu", a "bankowość elektroniczna" "usługą bankowości elektronicznej". Podobnie jest z "usługą bankowości telefonicznej". Raczej nie był to problem, ale nowe zasady nakazują też bankom, które wcześniej stosowały własne nazwy usług, typu "HaloŚląski" (serwis telefoniczny w ING Banku Śląskim), stosowanie trochę więcej mówiących oznaczeń – na przykładzie ING: "usługa bankowości telefonicznej (Serwis telefoniczny HaloŚląski)".
– Warto zauważyć, że tego typu sformułowania będziemy spotykać na każdym kroku – zarówno w reklamach, na ulotkach, w regulaminach i tabelach opłat czy stronach banków. Może okazać się, że nowe nazewnictwo nie tylko skomplikuje dokumenty bankowe, ale również utrudni zrozumienie istoty usług finansowych – mówi przedstawicielka Nest Banku. Otwartym pozostaje więc pytanie, czy gdy sporo banków naprawdę zaczęło upraszczać umowy i cenniki oraz starać się mówić do klientów bardziej ludzkim językiem, nowe reguły tego nie zaprzepaszczą.
Autor jest dziennikarzem serwisu Next