Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
Plany założyciela Coinquisty: licencja na Litwie oraz fundusz inwestujący w kryptowaluty

O różnicach między polskim i litewskim nadzorem finansowym, podejściu regulatorów do kryptowalut i piaskownicy regulacyjnej – rozmawiam z Ireneuszem Pukinem, prezesem giełdy kryptowalut Coinquista

W jakiej fazie działania jest obecnie platforma Coinquista i jaki jest scenariusz jej rozwoju?

W tej chwili działa wersja demo. Dzięki temu klienci oraz osoby biorące udział w emisji naszych akcji mogą zobaczyć, jak wygląda platforma. Już wkrótce skończymy audyt i na początku maja przeprowadzimy tzw. soft launch. To oznacza, że otworzymy giełdę dla zarejestrowanych użytkowników. Wtedy rozpoczniemy też aktywną kampanię marketingową, by pozyskać kolejnych klientów. Aktualnie na platformie zarejestrowanych jest ok. 50 tys. użytkowników, w tym ok. 1,5 tys. osób z Polski, ok. 9 tys. z krajów Unii Europejskiej i ok. 40 tys. osób z Azji.

Firma jest wpisana do rejestru małych instytucji płatniczych KNF. Czy w tym obszarze regulacyjnym zamierzacie dalej działać?

Chcielibyśmy zdobyć licencję krajowej instytucji płatniczej. Pozytywnym zaskoczeniem było dla nas niedawne wydanie pierwszego w Polsce zezwolenia na działanie w charakterze instytucji pieniądza elektronicznego firmie Billon, która będzie świadczyła usługi płatnicze z wykorzystaniem technologii blockchain.

Przeczytajcie także: Druga giełda kryptowalut w rejestrze KNF

Z drugiej strony, w tym samym komunikacie, odmówiono wpisu do rejestru ASI (Zarządzający Alternatywnymi Spółkami Inwestycyjnymi) spółce NDF PILOT, której, jak wyjaśniono, polityka inwestycyjna ukierunkowana jest na skrajnie ryzykowną działalność o spekulacyjnym charakterze, tj. na obarczony ponadprzeciętnym ryzykiem rynek kryptowalut, pozostający poza obszarem prawnej regulacji. Ze względu na taką niepewność jednocześnie złożymy wniosek o licencję e-money (instytucja pieniądza elektronicznego) na Litwie, aby mieć alternatywę. Ten wniosek do litewskiego nadzoru zostanie złożony prawdopodobnie jeszcze przed wakacjami.

Dlaczego na Litwie? Chodzi o to, że tamtejszy nadzór jest bardziej życzliwy dla fintechów niż polski KNF?

Według mojej wiedzy w Wilnie można uzyskać licencje łatwiej i szybciej. Relacje z urzędem są też bardziej bezpośrednie niż w Polsce. Kontakt między firmami a regulatorem jest tam bardziej naturalny i nastawiony na szukanie rozwiązań, a nie tylko na stawianie sztywnych wymagań. To nie znaczy oczywiście, że wymagań nie ma.

Przeczytajcie także: 21 fintechów chce do litewskiej piaskownicy blockchainowej

Chodzi o to, że Litwini są zorientowani na pragmatyczne procedowanie, a nie na zamykanie sprawy stwierdzeniem, że czegoś się nie da się zrobić. Zaznaczam jednak, że nie mam powodów, by narzekać na KNF. Jesteśmy w programie Innovation Hub i nie mamy problemów, by spotkać się z przedstawicielami urzędu, jeśli chcemy coś dokładnie omówić.

A jak pan ocenia to, że powstanie polskiej piaskownicy regulacyjnej zostało de facto odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość?

Z mojego punktu widzenia piaskownica regulacyjna jest potrzebna. Aktualnie pracujemy nad statutem funduszu, który inwestowałby na rynku kryptowalut, a piaskownica byłaby idealnym miejscem do przetestowania takiego pomysłu w zamkniętym, bezpiecznym systemie. Jej brak powoduje, że wiele dobrych pomysłów, które zrodziły się w głowach startupowców czy fintechowców, nie będzie mogło być sprawdzonych w miejscu nadzorowanym przez KNF w porozumieniu z bankami i innymi instytucjami finansowymi. Szkoda. Powinniśmy do tego projektu wrócić.

Dziękuję za rozmowę

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies