Dziś użytkownicy kart czy płatności mobilnych wciąż są dyskryminowani w porównaniu z osobami posługującymi się wyłącznie gotówką
Z zainteresowaniem przeczytałem kilka dni temu w serwisie Cashless felieton Satyajita Dasa, byłego pracownika m.in. Citi Group i Merrill Lynch, na temat negatywnych skutków zmniejszenia udziału gotówki w obrocie gospodarczym. Niestety, z większością stawianych przez niego tez nie mogę się zgodzić. Korzystając z otwartości redakcji Cashless na tego typu polemiki pozwolę sobie wyjaśnić dlaczego.
Das pisze, że eliminacja gotówki nie spowoduje zmniejszenia szarej strefy, bo przestępcy i oszuści szybko znajdą sobie inne sposoby transferowania i przechowywania kapitału, np. w złocie. Nie zauważa jednak, że wymuszenie transakcji bezgotówkowych spowoduje, że każda operacja finansowa dokonana na rynku będzie zarejestrowana. Jeżeli gotówka zniknie, to oczywiście przestępcy mogą szukać innych sposobów transferu środków, ale będą one zawsze ewidencjonowane.
Również argument o lokowaniu przez przestępców środków w złocie jest chybiony – jeżeli gotówka miałaby zniknąć, to zakup złota lub innych wartościowych przedmiotów będzie musiał być dokonany bezgotówkowo – a zatem zostanie zarejestrowany. Argumenty Dasa w tym obszarze wskazują raczej na niezrozumienie zasad obrotu bezgotówkowego.
Kolejne poruszone przez byłego bankiera zagadnienie dotyczy dyskryminacji płacących gotówką. Wskazuje, że głównym powodem odchodzenia od gotówki jest potrzeba zwalczania oszustów, co skutkuje negatywnymi konsekwencjami dla znakomitej większości uczciwych obywateli. Tymczasem obrót bezgotówkowy zmniejsza koszty państwa związane z emisją i zarządzaniem gotówką, zmniejsza wartość środków przechowywanych przez obywateli poza systemami bankowymi pozytywnie wpływając na finansowanie gospodarki.
Das obawia się także o ujemne stopy procentowe, które mogą powodować erozję oszczędności ulokowanych w bankach. Jednak musi pamiętać, że rynek skutecznie potrafi stwarzać odpowiednie zachęty dla obywateli – w przypadku braku gotówki można sobie wyobrazić ofertę instytucji konkurencyjnych dla banków, które zaproponują lepsze warunki przechowywania środków.
Co najmniej niepoważnym argumentem jest ten, w którym Dask wykazuje troskę o zbyt rozrzutnych użytkowników kart płatniczych, wydających średnio więcej niż osoby płacące gotówką. Można mu przeciwstawić inną tezę, wyjaśniającą większą wartość koszyka zakupowego użytkowników kart: po pierwsze posiadacze bezgotówkowych instrumentów płatniczych są zamożniejsi, po drugie często drobniejsze kwoty reguluje się gotówką (nawet posiadając kartę płatniczą), co skutecznie obniża średnią transakcję gotówkową. W przypadku pełnego przejścia na bezgotówkowe instrumenty płatnicze z dużą pewnością można przewidzieć, że średnia wartość transakcji opłacanej kartami lub innymi bezgotówkowymi instrumentami płatniczymi znacząco spadnie, a teza Dasa legnie w gruzach.
Można oczywiście poważnie potraktować argument byłego pracownika Citi i Merrill Lynch o gromadzeniu w rękach wydawców bezgotówkowych instrumentów płatniczych ogromnych ilości danych. Pamiętajmy jednak, że żyjemy w czasach big data i obywatele na lewo i prawo zostawiają informacje dotyczące ich przyzwyczajeń, potrzeb, wydatków. Skoro to nie przeszkadza im, dlaczego mieliby nagle zwalczać banki, jako depozytariuszy poufnych informacji. Możemy mieć pewność, że w banku te informacje będą dużo bezpieczniejsze, niż na przykład w instytucjach, które nie muszą przechodzić kosztownego procesu certyfikacji i testów odpornościowych na włamania, jak robią to banki.
Na koniec Das przewiduje słabą odporność systemu bezgotówkowego na ataki hakerów. Oczywiście mogą one występować i być nawet dotkliwe. Ale pamiętajmy, że systemów bezgotówkowych będzie wiele, a ewentualne odejście od gotówki tylko nasili proces powstawania nowych rozwiązań w tym zakresie. Systemy informatyczne będą coraz bardziej odporne na ataki, bo od nich zależeć będzie zdrowie ludzi – nie tylko kwestia dostępu do środków. Nasze życie staje się coraz bardziej zależne od nowoczesnych rozwiązań informatycznych i płatności są tylko jednym z obszarów, wcale nie najważniejszym. Jeżeli powinniśmy się obawiać ataków cybernetycznych, to raczej w obszarze zdrowia, zarządzania przestrzenią powietrzną – tam ich skutki mogą być naprawdę tragiczne.
A tak naprawdę, to nikt dziś w Polsce nie prognozuje całkowitego wycofania gotówki. Mówi się raczej o zrównaniu praw użytkowników instrumentów bezgotówkowych i gotówki, bo to ci pierwsi są dyskryminowani. Jeżeli w najbliższych latach uda się wprowadzić pełne prawa dla płatności bezgotówkowych, czyli możliwość decydowania przez konsumenta, jak lub czym zapłaci, to już będzie to ogromny sukces.
Autor jest prezesem Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego. Tytuł, wstęp oraz skróty pochodzą od redakcji Cashless.