"Wypłata sklepowa". Tak zdaniem banku centralnego powinna nazywać się usługa polegająca na podjęciu gotówki z kasy przy okazji płatności za zakupy
Temat nazewnictwa dla wypłat pieniędzy ze sklepowej kasy został podjęty przez Narodowy Bank Polski przy okazji prac nad raportem na temat rozwoju cashbacku na polskim rynku. Raport został zaprezentowany wczoraj podczas obrad Rady ds. Systemu Płatniczego przy NBP. Zdaniem banku centralnego najlepszą nazwą dla usługi nie jest cashback, moneyback czy "Płać kartą i wypłacaj", jak proponuje Mastercard, tylko "wypłata sklepowa".
Przeczytajcie także: Co trzeci Polak nie ma już gotówki
Zdaniem autorów raportu w początkowym okresie powinno się używać tej nowej nazwy wraz z określeniem angielskim cashback w nawiasie. Docelowo obcojęzyczne doprecyzowanie powinno zniknąć, by pozostała już tylko polska nazwa "wypłata sklepowa". Rozwiązanie takie ma mieć kilka zalet. Po pierwsze pozwoli uniknąć anglojęzycznego zapożyczenia. A po drugie określenie "wypłata sklepowa" jest krótkie i umożliwia łatwe połączenie nazwy z funkcją i charakterem usługi, którą określa.
Przeczytajcie także: Polska spółka chce być lepsza niż Revolut
Czas pokaże, czy propozycja nowej nazwy cahsbacku autorstwa NBP się przyjmie. Tymczasem usługa, choć jeszcze mało popularna na polskim rynku, szybko zyskuje uznanie w oczach użytkowników kart. W IV kw. ubiegłego roku odnotowano ponad 3,1 mln tego typu transakcji na łączną kwotę ponad 351 mln zł. Dla porównania w IV kw. 2015 r. "wypłat sklepowych" było ok. 2,2 mln a ich wartość wyniosła ok. 235 mln zł. Na wzrost zainteresowania cashbackiem wpływ może mieć polityka cenowa banków, które podnoszą opłaty za wypłaty gotówki z bankomatów. Wypłaty z terminali są zazwyczaj darmowe.