Od dawna zapowiadane przemalowywanie oddziałów BZ WBK na barwy Santandera nie zacznie się prędko
Władze BZ WBK, banku przejętego kilka lat temu przez grupę Santander, już w momencie fuzji zapowiedziały, że dla polskiej marki nie ma miejsca w strategii hiszpańskiego właściciela i logo BZ WBK będzie musiało zniknąć z rynku.
Dotąd wdrożono jednak jedynie pierwszy etap rebrandingu, a mianowicie uzupełniono nazwę BZ WBK o informację, że znajduje się on w Grupie Santander. Takie zmodyfikowane logo pojawia się na przykład na dokumentach firmowych i w materiałach reklamowych banku. Jednak nie zdecydowano się na wymianę szyldów w istniejących oddziałach.
Przeczytaj także: BGŻ BNP Paribas zaprezentował nowe logo
Z wcześniejszych wypowiedzi władz banku wynikało natomiast, że przemalowywanie całej sieci oddziałów i rezygnacja z nazwy BZ WBK na rzecz marki Santander miało rozpocząć się w tym roku. Ale się nie rozpocznie.
Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK powiedział podczas dzisiejszej konferencji prasowej, że w najbliższym czasie logo kierowanego przez niego banku nie zmieni się. – Nie chcemy się z tym spieszyć – podkreślił. I dodał, że tam gdzie ze względu na remonty oddziałów są wymieniane szyldy, nowa infrastruktura jest przygotowana w ten sposób, by ewentualna kolejna wymiana była łatwa i tania.
Przeczytaj także: BZ WBK powrócił do karty bankomatowej
Dlaczego Santander ociąga się z likwidacją loga BZ WBK? Mówi się, że ma problem, bo marka BZ WBK jest o wiele bardziej rozpoznawalna na polskim rynku niż brand spółki-matki. Do tego logo Santander kojarzy się z prostymi kredytami konsumpcyjnymi. BZ WBK jest zaś bankiem uniwersalnym, który nie chce być postrzegany jako firma od pożyczek ratalnych.
Być może wpływ na decyzję Santandera o opóźnieniu rebrandingu miało również stanowisko polskiego nadzoru. W ubiegłym roku, gdy władze BZ WBK wspomniały o planach zmiany nazwy, Komisja Nadzoru Finansowego zareagowała dość nerwowo twierdząc, że takie zamiary trzeba najpierw z nią uzgodnić.