Jeżeli komuś się wydaje, że nadzór zmięknie w kwestii wydawnictwa prepaidów, niech porzuci nadzieję
Szanse na to, że Komisja Nadzoru Finansowego zmieni swoje negatywne zdanie na temat kart przedpłaconych, są nikłe. Mało tego, również Komisja Europejska może ograniczyć ich wydawnictwo. Tak przynajmniej wynika z wypowiedzi Andrzeja Reicha, dyrektora departamentu regulacji bankowych, instytucji płatniczych i spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych w KNF. Ale po kolei.
Podczas branżowej konferencji Digital Money, która w czwartek odbyła się w warszawskim hotelu Novotel Airport, Reich zdziwił się, że opublikowane w ubiegłym roku przez KNF wytyczne zakazujące bankom wydawnictwa anonimowych kart przedpłaconych są postrzegane przez rynek jako coś nowego. – Nasze zalecenia to jedynie przypomnienie reguł, które powinny obowiązywać od kilkunastu lat. Komitet Bazylejski już pod koniec lat 90-tych ubiegłego wieku zakazał sprzedaży produktów powiązanych z anonimowymi rachunkami – stwierdził przedstawiciel KNF.
Przypomnę, że w lipcu do banków trafiło pismo z polskiego nadzoru, które wprost zakazywało wydawnictwa anonimowych kart prepaid. Banki parające się sprzedażą takich produktów, powinny mieć umowę z każdym użytkownikiem takich kart, a od środków zgromadzonych na rachunkach powiązanych z nimi odprowadzać składkę na rezerwę obowiązkową tak jak od oszczędności zdeponowanych np. na ROR-ach. Taki prepaid w praktyce niewiele różni się od karty debetowej.
W rezultacie większość banków mających w ofercie anonimowe prepaidy wycofała się z ich sprzedaży. Natomiast wciąż są one oferowane przez różne podmioty zagraniczne, które nie podlegają polskiemu nadzorowi. Nieoficjalnie mówi się, że kilka innych firm przymierza się do aktywnego wejścia w ten segment. Zdaniem Reicha problemem tym wkrótce może zająć się Unia Europejska. - Ubolewam, że nadzory z innych krajów wciąż dopuszczają wydawnictwo anonimowych prepaidów. Jednak Komisja Europejska uznała ten problem za istotny i jest szansa, że wkrótce problem prepaidów zostanie rozwiązany raz i na zawsze – stwierdził Andrzej Reich.
Karty przedpłacone zyskały złą sławę po zamachach terrorystycznych w Paryżu. Okazało się, że przestępcy posługiwali się takimi plastikami, co przyczyniło się do tego, że francuskie służby nie zdołały wykryć w porę spisku. Zwolennicy pozostawienia prepaidów podnoszą jednak, że przecież terroryści korzystali także z samolotów, autobusów i hoteli, ale nikomu nie przychodzi do głowy w wyniku zamachu zakazywać działalności firmom transportowym czy hotelarskim.