Na mocy wyroku Sądu Apelacyjnego bank zapłaci karę czterokrotnie niższą niż nałożona początkowo przez prezesa UOKiK
W poniedziałek na stronie internetowej Santander Banku pojawił się duży baner z listą zakwestionowanych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapisów stosowanych przez bank w aneksach do umów o kredyt hipoteczny. To finał postępowania, jakie UOKiK wszczął przeciw Santanderowi w 2020 r.
Urząd uznał wówczas, że niektóre zapisy dotyczące sposobu, w jaki bank ustala kursy walutowe w przypadku klientów spłacających kredyty we frankach szwajcarskich, są klauzulami abuzywnymi. Chodzi o sytuację, kiedy klient spłaca kredyt denominowany lub indeksowany do walut obcych w oparciu o kurs banku, bo na mocy tzw. ustawy antyspreadowej kredytobiorcy mogą spłacać kredyty bezpośrednio w walucie kredytu, którą kupią poza bankiem.
W 2020 r. UOKiK zakazał bankowi stosowania klauzul abuzywnych i nałożył na niego karę w wysokości 23,6 mln zł.
Santander od początku stał na stanowisku, że jego wzór umowy nie łamie prawa i odwołał się od decyzji administracyjnej UOKiK najpierw do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a następnie do Sądu Apelacyjnego. Ostatecznie bank musiał wyrzucić z umów kwestionowane zapisy i opublikować stosowny komunikat, który od dziś wisi na stronie internetowej banku.
– W ustnych motywach orzeczenia Sąd Apelacyjny stwierdził, że do naruszenia doszło w sposób nieumyślny i obniżył karę nałożoną przez z UOKiK z 23,6 mln do 5,9 mln zł. Oczekujemy na pisemne uzasadnienie wyroku. Klauzule będące przedmiotem decyzji UOKiK obejmują niewielką część naszego portfela umów frankowych, a w związku z faktem, iż stosowane były w aneksach do umów, a nie w samych umowach kredytowych, to wyrok nie będzie mieć istotnego wpływu na sposób wykonywania umów kredytowych, do których te aneksy zostały zawarte – powiedział serwisowi cashless.pl Kamil Biedroń z departamentu prawnego Santander Banku.
Które zapisy w umowach stosowanych przez Santander zakwestionował UOKiK? Bank wpisywał w umowach m.in., że kurs, po jakim przelicza raty z waluty obcej na złote, stanowi średnią arytmetyczną z ofert kupna i ofert sprzedaży danej waluty, oferowanych przez profesjonalnych uczestników rynku walutowego. Zdaniem UOKiK, pojęcie "profesjonalni uczestnicy rynku walutowego" nie jest w żaden sposób wyjaśnione i pozostawia wątpliwości interpretacyjne.
Kolejna wątpliwość to zapis, zgodnie z którym Santander stosuje do wyliczania rat kredytowych kursy walutowe na rynku międzybankowym zaczerpnięte ze strony internetowej Reuters. UOKiK podkreślił, że jest to serwis, do którego zwykli kredytobiorcy nie mają dostępu, nie mają więc możliwości zweryfikowania, czy kursy stosowane przez bank są prawidłowe. Poza tym bank nie odsyła do konkretnej strony z tabelami kursowymi, a jedynie ogólnie do strony serwisu Reuters.
Urzędnicy zakwestionowali też postanowienie w umowie, zgodnie z którym kurs może odbiegać o nie więcej niż 1 proc. od kursów prezentowanych na stronie internetowej Reuters. Zdaniem UOKiK to nieprecyzyjny zapis. Może np. sugerować kredytobiorcom, że 1 proc. to całkowita marża banku z tytułu ustalania kursów walut obcych, podczas gdy w tym przypadku nie chodzi o marżę.
Ponadto Santander informował w umowach, że jeśli Reuters przestanie publikować kursy walutowe, bank wskaże inne źródło danych. Taki zapis – zdaniem UOKiK – przyznaje bankowi prawo do arbitralnego i dowolnego wyboru innego źródła danych, w oparciu o które ustalane są kursy walut w banku, natomiast konsument nie ma żadnego wpływu na tę decyzję.
Fot. Maciej Bednarek