Fałszywe aplikacje rozpowszechniły się, bo mało kto prawidłowo weryfikuje mobilną tożsamość
W serwisie Demagog możecie przeczytać interesujący artykuł na temat aplikacji mobilnych podszywających się pod rządowego mObywatela. Apki takie są powszechne i tanie – dostęp do jednej z nich można otrzymać za 20 zł. Najczęściej wykorzystywane są przez niepełnoletnią młodzież do zakupu napojów energetycznych, alkoholu i papierosów. Posługując się fałszywymi mObywatelami młodzi ludzie legitymują sprzedawcom swoją pełnoletność.
Demagog pisze jednak, że podrobionej aplikacji można użyć także do wielu innych celów, np. oddania głosu w trakcie wyborów powszechnych czy wyrobienia duplikatu karty SIM, która z kolei może służyć do przejęcia kontroli nad rachunkami bankowymi.
Proceder związany z rozpowszechnieniem się fałszywych aplikacji mObywatel mógł się narodzić ze względu na fakt, że mało kto w prawidłowy sposób weryfikuje tożsamość osób legitymujących się mObywatelem. Zazwyczaj robi się to tylko wzrokowo, sprawdzając czy wyświetlana w apce flaga "faluje". Tymczasem fałszywe aplikacje potrafią ten efekt naśladować.
Cytowani przez Demagoga specjaliści wzywają więc do tego, aby tożsamość osób korzystających z aplikacji mObywatel była weryfikana za pośrednictwem kodu QR. Użytkownik mobilnej tożsamości powinien na ekranie swojego smartfona wygenerować w aplikacji mObywatel taki kod i przedstawić go do zeskanowania. Osobie weryfikującej tożsamość powinny się wówczas wyświetlić dane legitymowanego użytkownika. Ponadto postuluje się przygotowanie rozporządzenia, które zawierać będzie listę czynności i procedur, w trakcie których korzystanie z mObywatela nie będzie możliwe.
Źródło: Demagog